piątek, 3 czerwca 2011

TRZYLATEK PRZEZYŁ!

Wczoraj rano zaraz po przyjeździe do wioski, przychodzi do nas dorosły meżczyzna niosący 3-letniego nieprzytomnego chłopca. Chłopiec jest nagi. W drodze do "przychodni" dostał napadu padaczkowego. Zupełnie bez kontaktu, nie reagował nawet gdy szczypałem go.

Zdenerwowałem się. Juz mi myśl przeleciała - chłopiec pewnie umrze, tak jak ta 15letnia dziewczyna, o ktorej pisałem w pierwszym tygodniu pobytu tutaj. Nie moge na to pozwolić, nie...!

Chłopiec dostał w nocy wysokiej gorączki. Gdy przyniesiono go do nas miał 40,3 stopni. Pielęgniarka pobrała z palca krew na szybki test na malarię. Test pozytywny.

Chłopiec zostal dotknięty cieżka postacią malarii, tzw. malaria mózgową. Chciałem go od razu szybko w samochód włożyc i do szpitala, ale moja pielęgniarka, doświadczona 63letnia Phylis była bardziej opanowana. "Podajmy mu leki i poobserwujmy go chwile, doktorze"-powiedziała Phylis.
Chłopiec dostał Panadol w czopku i zastrzyk domięśniowy Chininy ( leku przeciwmalarycznego). Pielęgniarka zmoczyła ręcznik w letniej wodzie, i przemyła ciało chlopca, aby przez to pomóc zbić goraczkę.

Przygotowaliśmy trochę płynu nawadniającego. Spróbowałem podać mu odrobinę strzykawką prosto do ust i ucieszyłem się, bo chłopiec przełknął plłyn! Zaczął też reagowac na ból, tzn. gdy uszczypnąłem go w nogę, zgiąl nogę w kolanie, i wydał z siebie ciche jękniecie! To dobry znak!

Po jakiś 40 minutach gorączka spadła do 39,3 st. Podawaliśmy mu małymi porcjami płyn nawadniający.

Po godzinie temperatura byla 38,6! Podnieśliśmy chłopca, otworzył na chwilę oczy i wypił kilka łykow slodkiej herbaty z mlekiem. Potem zasnął.

Godzine poźniej obudził się - temperatura 37,3. Zjadł jednego banana! Wypił jeszcze jeden kubek herbaty!

Po 2 godzinach wstał z lóżka! Przyszedł jego tata. Miejscowi ludzie opowiedzieli mu w jakim stanie był jego syn, ja pokazalem mu zdjęcia. A teraz jaka rożnica!

Chłopiec dostał tabletki przeciw malarii na cala trzydniwa kurację i Panadol na zbicie goraczki. Mógł z tatą wrócić do domu.

 Malaria jest poważną infekcją, szczególnie dla małych dzieci. Myslę, ze nie udałoby się temu chłopcu przeżyc, gdybyśmy nie podali mu szybko lekow.

Pielęgniarka, po zakończeniu przyjmowania pacjentów w tej wiosce, opowiedziała mi, ze ojciec tego chłopca jest pastorem kościoła " Jesus power around the world". Chłopiec nigdy wczesniej nie był chory. W tym kościele nauczają, ze nie należy leczyć sie żadnymi lekami, tylko wierzyć!
Zona pastora kilka lat temu zachorowała z wysoka goraczką, nie podano jej żadnych leków, ale gdy jej stan już był krytyczny - zabrano ją do szpitala, niestety zmarła kilka minut po przyjećdzie do szpitala ( miała malarię i tyfus).



Tydzien później chłopczyk przyszedł razem ze swoją starszą siostrą, aby mi podziekowac. 

Spętały mnie więzi śmierci
I opadły trwogi otchłani,
Ucisk i zmartwienie przyszły na mnie.
Wtedy wezwałem imienia Pana:
Ach, Panie, ratuj duszę moją!" Ps.116.3-4


4 komentarze:

  1. Gud är med dej o du är på rätt plats i rätt tid o gör rätt saker men hjälp av både Honom o de medarbetare du har! Vilken gåva för pappan att pojken överlevde...../Malin

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytaliśmy z Martą wszystkie infa za jednym razem. Niesamowite. Historie łamiące serce. Marta mówi, że jesteś w dobrym miejscu. Ja mówię, że z całą pewnością nie jesteś czarnym charakterem, jak lekarze z historii kaznodziejów wiary :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Remik! Właściwy człowiek we własciwym miejscu!

    OdpowiedzUsuń