Britt jest stomatologiem, która już kilka razy pracowała w Kenii. Okazało się, że będziemy w Kenii w tym samym czasie w sąsiednich miastach. Z Homa Bay do Migori, gdzie Rotary ma klinikę dentystyczną, jest ok.100 km. Opowiedzałem Britt o stacji misyjnej Komotobo, która leży blisko Migori (45 minut jazdy autem). Stację tę odwiedziłem w zeszłym roku i planowałem być tam i w tym roku. Britt zaproponowała, że możemy pojechać tam razem i ona chętnie przebada zęby dzieci. Super pomysł!
W Kenii skontaktowałem się z Britt i uzgodniliśmy, który weekend przeznaczymy na wyjazd do Komotobo.
W ostatnią sobotę wcześnie rano wyruszyłem z kierowcą do Migori, gdzie czekała na nas Britt. Razem pojechaliśmy do stacji misyjnej. Drogowskazów przy drodze nie było. Kierowca był zmuszony kilka razy pytać o drogę w wioskach, przez które przejeżdżaliśmy. Krążyliśmy trochę, ale po 1,5 godz. jazdy dotarliśmy do celu. Trochę mnie nudności dopadły w czasie jazdy. Cały tydzień wytrzęsie człowieka po tych drogach, a tu nawet w sobotę mnie też ta atrakcja nie ominęła!
Doktor Britt zadała pytanie: „ Jak należy dbać o zęby, aby uniknąć wizyt u dentysty?” Dzieci nigdy nie były u dentysty, więc nie bardzo rozumiały pytanie. Po krótkim wyjaśnieniu rozpoczęła się żywa dyskusja o coca coli, owocach, myciu zębów itd. Wiele pytań ze strony dzieci, choć nie wypowiedziały żadnego słowa.
Potem odwiedziliśmy dom dziecka, gdzie mieszka 24 maluchów od w wieku od 2 miesięcy do 9 lat.
Pod wieczór Britt przebadała zęby ponad 20 niepełnosprawnych dzieci.
17 dzieci wymagało leczenia stomatologicznego.
2 tygodnie później przywieziono je do kliniki w
miasteczku Migori. Doktor Britt razem ze studentką stomatologii z USA pracowały
cały dzień i leczyły zęby dzieci z Komotobo.
Byłem taki zadowolony! Pomysł powstał w Szwecji, zaplanowaliśmy i zrealizowaliśmy cały projekt!
Niestety, to jeszcze nie koniec...
Następnego dnia
rano dzwoni do mnie Britt. Dostała telefon ze stacji misyjnej. 7-letni
niepełnosprawny chłopiec Szymon, któremu dzień wcześniej usunęła zęba, zaczął w
nocy krwawić z miejsca po ekstrakcji. Nie mogli zatrzymać krwotoku, więc
zabrali chłopca do małego szpitala ok.12 km od stacji. Tam też nie mogli mu
pomóc i zawieziono go do większego szpitala misyjnego w Migori.
Stomatolog Britt
nie mogła zrozumieć. To było proste usunięcie zęba, nie powinno tak krwawić.
Zapytaliśmy na stacji misyjnej, czy ten chłopiec miał wcześniej problemy z
krwawieniami. Nikt nic nie wiedział na ten temat.
Britt starała się
zatamować krwotok. Była poprawa, przez godzinę krwawienie prawie ustało. Potem
znów zaczęło krwawić!
Szkoła
skontaktowała się z ojcem. Tato opowiedział, że Szymon był operowany w zeszłym
roku i po zabiegu nie można było zatamować krwawienia z rany. Chłopiec leżał w
szpitalu przez 2 miesiące zanim rana się zagoiła. Ojciec pokazał kartę
informacyjną wypisu ze szpitala, gdzie było napisane, że chłopiec miał rozpoznaną hemofillię
A!
Doktor Britt była
przerażona. Nigdy nie podjęłaby się wyrwania zęba, gdyby
wiedziała o tej diagnozie. Hemofilia jest wrodzoną chorobą zaburzeniem krzepnięcia krwi, tzw. skazą krwotoczną. Wymaga
przetaczania czynnika krzepnięcia, aby
możliwe było zatamowanie krwotoku. Czynik krzepnięcia to jeden z najdroższych
leków, dostępny w bogatych krajach. W Kenii jest, być może, w jakimś
szpitalu w stolicy kraju Narobi, ale nie tutaj na prowincji!
Krwawienie z
zębodołu próbowano zatamować gazikami nasączonymi parafiną. To był bardzo
trudny dzień dla doktor Britt.
Ja pracowałem w wiosce, nie mogłem się
skoncentrować. Chciałem pomóc tym
dzieciom na stacji misyjnej przez zorganizowanie badania i leczenia u
sotmatologa. Tak, pomogłem, ale 7-letni Szymon straci życie z powody krwotoku.
Po co się na ten cały pomysł porwałem?! Więcej szkody niż pożytku! Głowa bolała
mnie pełna napierających myśli poczucia winy i lęku o życie chłopca.
Pielęgniarka
Phyllis i doradca do spraw HIV Janet uspokajały mnie. „Doktorze, zrobiliśmy to,
co mogliśmy. Nic nie pomoże zamartwianie się. Trzeba oddać to w Boże ręce i
Jemu zaufać.” Przyznałem im
rację. Poszedłem na krótki spacer, pomodliłem się i wysłałem kilka smsów do
moich przyjaciół z prośbą o modlitwę o życie Szymona.
Porozmawiałem
wieczorem przez telefon z lekarzem dyżurnym w szpitalu. Stan Szymona na tyle
się ustabilizował, że postanowiono zatrzymać go przez noc w szpitalu misyjnym w
Migori. Gdyby znów doszło do krwawienie, miał być następnego dnia
przetransportowany do szpitala wojewódzkiego -jakieś 200 km od Migori.
Położyłem się i
zasnąłem. Stomatolog Britt tej nocy nie zmróżyła oka. Rano poszła odwiedzić
Szymona i okazało się, że nie krwawił przez całą noc! Cóż za ulga!!! Chłopiec
został w szpitalu cały dzień, a wieczorem tato zabrał go do domu.
Doktor Britt
dzwoni do mnie po południu. Rozmawiała z ojcem dziecka, który opowiedział jej o
planach obrzezania Szymona kilka tygodni później! Lekarz ze
szpitala wyjaśnił ojcu na jaką chorobę cierpi Szymon. Obrzezanie w jego
przypadku mogłoby zakończyć wykrwawieniem się na śmierć. Wydaje się, że ojciec
to zrozumiał.
Podsumuję całą
historię. Najprawdopodobniej uratowaliśmy życie Szymona dzięki temu projektowi
stomatologicznemu. Krwotok po wyrwaniu zęba udało się zatamować. Ojciec
straciłby syna, gdyby pozwolił go w
tradycyjny sposób, gdzieś w buszu,
obrzezać.
Miejmy nadzieję, że ojciec zrozumiał istotę choroby i będzie na tyle świadomy ryzyka związanego z obrzezaniem, że nie ulegnie naciskom ze strony wioski i rodziny co do tej silnej plemiennej tradycji!
Miejmy nadzieję, że ojciec zrozumiał istotę choroby i będzie na tyle świadomy ryzyka związanego z obrzezaniem, że nie ulegnie naciskom ze strony wioski i rodziny co do tej silnej plemiennej tradycji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz