środa, 11 maja 2011

"NADSZEDŁ JEJ CZAS" - mówi pięlegniarka

Przepraszam, że tak rzadko piszę...

Staram się, po pracy wychodzę na miasto do kawiarenki inernetowej, ale.... albo mają problem z internetem, albo nie ma prądu... Teraz jest tu pora deszczowa, w prawie każde popołudnie ulewa i wtedy wyłączają prąd....

Radzę sobie coraz lepiej w pracy. Mam już tydzień doświadczenia za sobą. Niestety nie wszystko idzie dobrze.
Dziś pojechaliśmy do wioski Koguta (1,5 godziny jazdy jeepem po wiejskich drogach i błotach).

Poczekalnia przed przychodnią
Byłem tam pierwszy raz tydzień temu. To był bardzo trudny dzień - pierwszy dzień samodzielnej pracy, dużo pacjentów, chaos.
Między innymi przyniesiono 15letnią dziewczynę- sierotę- z goraczką 40st, wymiotami, biegunką, bólami głowy. Dostała od nas leki przeciw malarii, płyn nawadniający. To było tydzień temu.

A dziś po przyjeździe do wioski mówią mi:
"Doktorze, pamiętasz, że ta dziewczyna, która była u ciebie tydzień temu, zmarła"....
Ona zmarła ok. godz.3 w nocy, kilkanaście godzin po tym jak była w klinice i otrzymała od nas leki przeciwmalaryczne.

Straszne! Chyba tylko ja się tym najbardziej przejąłem. Pielęgniarka tylko stwierdziła, że widocznie nadszedł jej czas......

Tutaj inaczej podchodzi się do śmierci, to coś takiego bardziej codziennego, bliskiego... Nie było ze strony miszkanców wioski uwag co do naszego leczenia czy postępowania ( co na pewno miałoby miejsce w Polsce lub Szwecji, gdzie bardzo rzadko zdarza się, aby ktoś w tym wieku zmarł z powodu infekcji).

Pielęgniarka i kierowca są zgodni: zrobiliśmy wszystko, co można, a nasze możliwosci są bardzo ograniczone....

1 komentarz:

  1. Remik!!! Właściwy człowiek - we właściwym miejscu - we właściwym czasie! Ściskamy Cię chłodno :) Bo masz wystarczający upał dookoła. czekamy na kolejne relacje. Trzymaj kurs! Niko5

    OdpowiedzUsuń